Chcąc wypuścić na rynek tani, ale użyteczny laptop producent musi nieco oszczędzać na podzespołach. W przypadku laptopów biurowych, przeznaczonych do pracy, na pierwszy ogień idzie oczywiście wyświetlacz, który w największym stopniu wpływa na cenę. Tak właśnie było w przypadku Toshiba Satellite R50-b. Czy było warto?
Słaba strona modelu
W 15 calowym laptopie wyświetlacz w rozdzielczości HD (1366 x 768), typu TN to trochę za mało. Wąskie katy widzenia i słabe podświetlenie nie pozwalają pracować na zewnątrz. Matryca jest z pewnością najsłabszą stroną tego laptopa i jedyną, która nie pasuje do poziomu, jaki reprezentuje . Kilka innych elementów jak wyposażenie w złącza, klawiatura, bateria i system bezpieczeństwa odpowiadają naszemu wyobrażeniu o Toshiba Satellite Pro R50-b wyrobionemu po zerknięciu na cenę urządzenia. Pierwsze wrażenie jest takie, że mamy do czynienia z tanim laptopem, kupowanym masowo dla pracowników niższego szczebla w korporacji. Jego najtańsza konfiguracja korzysta z procesorów Celeron, zintegrowanego układu grafiki i dysku HDD. Czy taki laptop może pozytywnie zaskoczyć?
Spojrzenie z innej perspektywy
Procesor można wymienić. Choćby na Intel Core i5-4210 U. Laptop będzie dzięki temu zużywał mniej energii – bateria wystarczy na ponad 5 godzin pracy. Chłodzenie, które i tak jest całkiem dobre, bez problemu poradzi sobie z utrzymaniem właściwej temperatury. Co może dziwić przy laptopie z dyskiem talerzowym, jest on dość cichy i podczas pracy nie powinien przeszkadzać jego szum. Toshiba dodaje w pakiecie przydatne oprogramowanie. Laptopa można też dość łatwo modyfikować wymieniając podzespoły. Sporą zaletą jest wreszcie wygląd urządzenia. Ma jedynie 24 mm grubości i sprawia wrażenie dość smukłego.
Bierzemy się do pracy
Są lepsze laptopy multimedialne, lżejsze i z lepszym wyświetlaczem. Od Toshiby Satellite Pro R50-b wymagamy natomiast by była wydajnym i komfortowym laptopem do pracy. Do tej roli model został zaprojektowany i na pewno nie radzi sobie w niej źle.